wtorek, 18 listopada 2014

23

*Ashton*
Cały czwartek spędziliśmy ćwicząc granie na ogromnej scenie. Od czasu do czasu zaglądali do nas chłopaki z 1D. Byli całkiem fajni. Najbardziej polubiliśmy Nialla. Z pewnością był najzabawniejszy. Starałem się skupić na uderzaniu w bębny. Mimo skupienia nie potrafiłem oderwać się na 100%. Nie tym razem. Trema przed jutrzejszym występem była ogromna ale brak El potęgował moje negatywne uczucia. Czułem, że zaraz coś mnie rozsadzi od środka. Uderzałem najmocniej jak potrafiłem. Głuchy dźwięk rozległ się po okolicy. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Moje źrenice powiększyły się i pierwszy raz od kilku dni zacząłem się naprawdę śmiać. Odsunąłem się od perkusji i przyłożyłem dłoń do twarzy, zakrywając tym sobie oczy.
- Sorry! Zepsułem perkusję...- Wykrztusiłem przez śmiech.
Na scenę wpadł Horan.- Wszystko ok?
- Ashton rozwalił perkusję.
Usta blondyna ułożyły się w literę o a potem wykrzywiły w uśmiechu. Chłopcy podbiegli aby obejrzeć dziurę, która powstała w jednym z bębnów.
- No dobra.- Uspokoiłem się.- Ale mamy problem... Nie stać mnie na nowe...- Bąknąłem zdając sobie z tego sprawę.
- Myślę, że to nie będzie problem. Nasz perkusista pożyczy Ci sprzęt.
- Jasne. Dzięki... Chyba.
Minęło kilka minut nim zamieniliśmy instrumenty i zacząłem ponownie grać. Na szczęście atmosfera była fajna i nikt się nie spinał z powodu mojej wpadki.
Zagraliśmy jeszcze kilka piosenek i mogliśmy wracać do domu. O dziwo graliśmy naprawdę dobrze. Wszystkim się podobało. Do tego nie mały spam na twitterze spowodowany
nagłym zainteresowaniem Directioners. Po ciężkim dniu pracy udaliśmy się do Stabucksa na kawę. W dziewiątkę usiedliśmy przy stole czekając na zamówienie. W pomieszczeniu
zrobił się lekki szum. Podejrzewam, że spowodowany obecnością chłopaków z One Direction.
- Tak jest zawsze?- Szepnął Luke.
- Niee. Zazwyczaj jakieś fanki drą się do ucha i próbują rozszarpać na kawałki.- Zaśmiał się Niall.
- Bardzo zabawne...- Bąknął Liam, jakby szykował się mentalnie na istną rzeź.
- Nawet kawy w spokoju nie wypijesz.
- Nie jęczcie.- Do rozmowy przyłączył się Harry.- Wszyscy wiedzieli, na co się piszą.
- Nikt się nie spodziewał takiego sukcesu.
- Źle Wam?
- Dobra. Dzięki ale wystarczy. Wypijmy w spokoju. Jestem zmęczony.- Jęknął Zayn.
- Zastanówcie się czego chcecie. Nie będzie odwrotu.- Ostrzegł nas Styles.
Pokiwałem głową w zrozumieniu i odwróciłem wzrok kompletnie się wyłączając.
*Elizabeth*
Siedziałam skulona na pseudo łóżku i czekałam na przyjście Toma. Jego podejrzana rozmowa sprawiła, że w mojej głowie narodziło się więcej pytań. 'Od początku był dość...
Oczywiście bardzo nad wyraz powiedziane ale jednak... Zdawał się być miłym w stosunkowo do mnie. Mimo, że był jednym z pieprzonych porywaczy... Jeśli wytnie się to, że
non stop mnie pilnuje i jest wredny, no i oczywiście, że mnie porwał! Był dość miły. A co jeśli był po mojej stronie? Niee... Nie możliwe. A jeśli miał tylko zdobyć
moje zaufanie żebym się poczuła lepiej, a następnie wbić mi nóż w plecy? To było bardziej realne.' Rozprawiałam nad tym do momentu, kiedy ktoś usiadł tuż przede mną.
Brunet posłał mi szeroki uśmiech. Uniosłam jedną brew do góry i posłałam mu piorunujące spojrzenie.
- Wiesz, El? Gdyby nie okoliczności, w jakich się poznaliśmy pewnie nigdy bym na Ciebie nie spojrzał.
Prychnęłam i zaśmiałam się.- Chyba miałeś na myśli, że szalałbyś na moim punkcie?
- Prędzej przez Ciebie.
- Daj sobie spokój Tom. Co kombinujesz?
- Co ja? Dlaczego to ja zawsze coś kombinuję?
- Jesteś u siebie. Ty zawsze coś kombinujesz.
- Możliwe, możliwe...
- Dobra, kończ tę grę. Słyszałam Twoją rozmowę. O co tutaj chodzi?
- Na mnie nie patrz. Ja nic nie wiem.- Uniósł dłonie do góry w geście obronnym.
- Kim jest Marc?- Zmrużyłam oczy.
Chłopak przysunął się bliżej mnie. Chciałam się odsunąć ale złapał mnie za ramiona i uniemożliwił mi to. Opuszkami palców przejechał po moim policzku, przez co po moim
ciele przebiegły ciarki.
- Kochanie... Nie Twój biznes. Wszystko w swoim czasie.- Mruknął do mojego ucha.
Skamieniałam, a on po prostu wstał i wyszedł posyłając mi oczko. Z pewnością był najdziwniejszym kolesiem na ziemi...
***
Pam! Parapampampampam! Ogłoszenie!
Myślałam, myślałam i myślałam. (Znaczy rozleniwiłam się totalnie...) No i mam nieco inny pomysł, co oznacza, że- wiem cieszycie się- ff nie skończy się na odbiciu El.
Tak, dobrze wszyscy myśleli. Kocham te nagłe olśnienia w ostatniej chwili! Tak bardzo! Hahahah...
-_- <sarkazm>
Chciałabym mieć wszystko jasno ustalone, a tu nagle coś... Ale Wy się, mam nadzieję, cieszycie. Papatki! Lovki itd.
P.S.
Przepraszam za obsuwę... :( Nie miałam neta. :(


7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział czekam, na akcje odbicia El..

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na kolejny rozdział Terrible :)
    Notatka pod rozdziałem :))
    http://terriblefanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale krótki rozdział <3 I tak mi się podoba. Ciekawa jestem, czy Tom wyjawi w końcu Elizabeth, kim jest Marc. Samą mnie to zastanawia. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Weny :*
    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałąś nominowana do Liebster award więcej informacji u mnie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń