czwartek, 13 listopada 2014

22

*Skailer*
- Gdzie do jasnej ciasnej podziali się Hemmings i Irwin?!- Wrzasnęłam.- Mój brat zaraz tu będzie.
- Pójdę ich poszukać.
- Dobra Michael. Leć. Pytania?
- Umówisz się ze mną?
- Spadaj Hood! Nie mam czasu! Ktoś jeszcze?
- Ta spluwa to serio była?
- Tak Ashley. Serio.
- Ym... To co robiłaś u mnie w domu?
- Myślałam, że ktoś chce Was porwać.- Wzruszyłam ramionami.
- Ale...- Zaczął jęczeć.
- NIE CALUM! MAM CI TO PRZELITEROWAĆ? N I E  U M Ó W I Ę  S I Ę  Z  T O B Ą.
Do pomieszczenia weszli Mikey, Luke i Ashton, a za nimi Marc.
- No kochani!- Klasnęłam w dłonie.- Pełna mobilizacja! Skupcie się bo nie będę powtarzać!
- Widzę, że siostrzyczka jest w swoim żywiole! Uważajcie, ona uwielbia się rządzić.
- Braciszku... Nie rządzić tylko planować. P L A N O W A Ć! Jasne? A teraz siadaj.
Stanęłam przed nimi. Na tę chwilę czekałam. Uwielbiam wygłaszać przemówienia. Pomijając fakt, że El nadal była porwana, a wszystko się wydało, to byłam zadowolona.
- Skoro wszystko się wydało, a wiedziałam, że w końcu to nastąpi. No sorry ale jesteście rozbiegani, a ja nie wiem jak sama miałam upilnować waszą szóstkę... What ever. Plan jest taki. Wy grzecznie siedzicie sobie tu, a my z Marciem zajmiemy się resztą. Dziękuję za uwagę!
- Co? Zaraz! Chwila! My też chcemy pomóc! To moja przyjaciółka.- Zawołała dziewczyna.
- Nie. Nie ma mowy. Zostajecie.
- Chwila. Skai. Daj się dzieciakom wykazać.- Mruknął mój brat.
- Marc!
- Tak mam na imię skarbie.
- Nie wtryniaj się! To moja akcja.
- Hahaha... Z tego, co wiem to nie radziłaś sobie.
- A kto nie potrafił namierzyć Ducha ty debilu?!
- Ja pierdolę! Zamknijcie się! Jak moja mama nas usłyszy to będzie koniec!-Wrzasnął Michael.
- Dobra. Skailer. Inaczej.- Zaczął Irwin.- Dasz mi broń. Umiem strzelać, w przeciwieństwie do pozostałych. Cal musi nas tam zaprowadzić. Nasza trójka wchodzi. Zabieramy El i uciekamy. Ktoś musi czekać z samochodem w gotowości. Tylko podjedzie i nas zabierze.
- Jasne ale musimy się wszyscy zmieścić. Mam tam jeszcze wtykę.- Wtrącił się Johnson.- Samochód raczej 5 osobowy, a fajnie jakby było czym oddychać.
- Co za problem? Weźmy 2 auta.- Dorzuciłam znudzona.- Dobra. Może być. Ale jak się komuś coś stanie...
- Nic nam nie będzie.- Powiedziała pewna swego Ashley.
- Ty młoda zostajesz w domu.- Wtrącił jej brat.
- Bo co? To też moja przyjaciółka!
- Cicho dzieci! Ashley zostaje. Który umie ładnie prowadzić?
Przez chwilę nastała cisza. Wszyscy patrzyli jeden na drugiego. 'Co za cielaki! Pchają się do pomocy, a żaden nie umie prowadzić... Co się dzieje z tą młodzieżą?!'
- Luke jest świetnym kierowcom.
- Dzięki Ashley. Luke?- Zwróciłam się do chłopaka.
- Jasne. Mogę pomóc.
W garażu rozbrzmiał dźwięk telefonu. Marc wyszedł na zewnątrz i po kilku minutach wrócił.
- Ok. Wszystko musi odbyć się w piątek.
- CO?!- Zawołali chórem.
- No cóż... Musicie wybrać. Koncert albo przyjaciółka.
*Ashton*
Od odejścia Skailer i Marca panowała niezręczna cisza. Wszyscy zastanawiali się, co dalej. Koncert jako support 1D to była ogromna i niepowtarzalna szansa. Nie mogliśmy jej zmarnować. Ale z drugiej strony nie mogliśmy zawieść El. Była naszą przyjaciółką. No właśnie, naszą? Była ich przyjaciółką, ale dla mnie kimś więcej. Ten uśmiech, błysk w oku. Głos, sposób w jaki mówiła i myślała. Wszystko razem... Była najlepsza na świecie. Szkoda, że ja wręcz przeciwnie. Skończony idiota z problemami na karku. Z tych nerwów wplotłem palce we włosy i zacząłem za nie ciągnąć.
- Ashton.- Wyszeptała siostra biorąc moją twarz w dłonie.- Nie przejmuj się. Damy jakoś radę.
- Ashley...- Zacząłem.
- Nie! Słuchaj mnie. Wszyscy słuchajcie. Koncert jest wieczorem. Zaczyna się o 20. Przynajmniej o 19 pewnie powinniście tam być. Ja nie widzę problemu. Zdążymy. Nie musicie rezygnować!
- Wiecie. W sumie ona ma rację.- Powiedział Luke.
Przejechałem wzrokiem po ich twarzach. Wszyscy wlepiali we mnie swoje gały. Wziąłem głęboki oddech. Czy oni czekali na to, co powiem?
- Możemy spróbować. Ale wszystko musi być zapięte na ostatni guzik.
- Świetnie! Ja zadzwonię i powiem, że bierzemy udział.- Zawołał Michael i opuścił pomieszczenie.
- Wiecie... Nie jestem przekonany ale... W sumie.
- To proste. Po całej akcji musicie jak najszybciej dojechać na koncert.
- A próby? Na bank jakieś będą.- Mruknął Cal.
- Poczekajmy na Michaela.
- O wilku mowa...
- Dobra. Jutro możemy mieć próby. A na koncert mamy się stawić o 18:00. O 19:30 wychodzimy na scenę. Więc do tego czasu musimy się uwinąć.
- Świetnie! Ashton. Dzwoń do Skai.- Poleciła brunetka.
Wyjąłem telefon i wybrałem numer. Po kilku chwilach usłyszałem melodyjny głos blondynki po drugiej stronie.
- Skailer? Damy radę. Szykuj sprzęt.
***
Okey. To teraz tak. Nie wiem czy będzie epilog. Kto się na tym zna? Czy jeśli był prolog musi być epilog? Chwila... A był prolog czy 1 rozdział? Mam rozkminę... <<ciota sprawdza czy był prolog>>
Okey... Nie było prologu, ale chcecie epilog? XD Spoko, jeszcze rozdział 23. Będzie w niedzielę. :D Potem nie wiem kiedy następne rozdziały...  I okey, będzie epilog. Wszystko wiem... Co myślicie? Będziecie tęsknić? Hihihi. Jeszcze ogarnę Say Something, muszę się wziąć za to. I oczywiście będzie całkiem nowe ff! Pamiętniki Mills. Chyba już o tym wspominałam. Napisałam tam już 10 rozdziałów więc nie będzie problemu :D Mam motywację do pisania. Sorki, że tak przynudzam ale będę tęsknić. Nie przewiduję kontynuacji "Początek". Przepraszam, wiem, że mogłam się bardziej postarać. :(
To chyba wszystkie ogłoszenia na dziś.
Buziaki!


3 komentarze:

  1. Tak szybko koniec? :O Ja nie chce! Kocham to! Z pewnością będe czytać twój drugi blog. Do przeczytania! <3 Zapraszam cię do mnie : http://gorzki-smak-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już o epilogu myślisz? Akcja przecież nadal trwa to nie może się skończyć na odbiciu El.. Bo uda im się ją odbić, prawda? Mam nadzieje, czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnie, nie wiem ile będzie jeszcze rozdziałów ale staram się pisać do przodu bo w tygodniu nie mam czasu i dlatego pytam.

    OdpowiedzUsuń