niedziela, 29 marca 2015

24

*Elizabeth*
Wystukiwałam rytm moimi długimi paznokciami, biegnąc palcami po blacie starego i ohydnego stolika. Ze zmrużonymi oczami przypatrywałam się twarzy Toma. Od kilku minut prowadziliśmy walkę na wzrok, której nikt nie miał zamiaru przerwać. Panująca cisz zdawała się wieczna i szczerze mówiąc okropnie mnie wkurzała. Miałam ochotę przywalić mu w tę śliczną buźkę i zwiać. Czemu jednak tego nie zrobiłam? Nie mam pojęcia. Od próby ucieczki z tego miejsca powstrzymywał mnie on. Ale nie tym, że jest lecz tym, jaki jest. Z jednej strony marzyłam o kąpieli, moim łóżku, słońcu, świeżym powietrzu, Ashtonie... Ale z drugiej, Parker wydawał się być jedną, wielką zagadką, którą chciałam odkryć. Wiele pytań kłębiło się w mojej głowie. Chłopak mimo mentalności skurwiela przyciągał uwagę. 
- Zrób zdjęcie. Wystarczy na dłużej.
- Spadaj.- Prychnęłam i wywróciłam oczami.
Oparłam się o oparcie krzesła i splotłam ręce na piersi. Przygryzłam wargę i zmierzyłam go wzrokiem.
- Możesz przestać udawać skarbie?- Zagruchał milutko.
- Że niby co proszę? 
- Udajesz, że nie możesz mnie rozgryźć, co jest pretekstem do wlepiania we mnie gał. A dobrze wiem, że tak na prawdę nie możesz oderwać ode mnie wzroku.
- O tak... Masz rację! W ręcz szaleję za facetami wyglądającymi, jak po bliskim spotkaniu z tirem.- Syknęłam i odrzuciłam włosy do tyłu.
- Auć!- Przyłożył dłoń do serca.- Zabolało ślicznotko. 
Pokazałam mu środkowy palec i wstałam. Podeszłam do okna i zaczęłam przyglądać się ścianie lasu. W tej chwili zdawało się to bardziej interesujące. Usłyszałam trzask drzwiami. Z samochodu wysiedli kolejni porywacze, jak mnie mam. Po raz setny wywróciłam oczami i odwróciłam się aby zająć miejsce na łóżku. Tuż po tym, jak obróciłam się o 180 stopni uderzyłam ciałem o wysokiego chłopaka. Moje źrenice powiększyły się z zaskoczenia. Chłopak złapał mnie widząc, że tracę równowagę.
- Co robisz cioto?- Zaśmiał się nadal mnie trzymając. 
- Puszczaj debilu!- Odepchnęłam go od siebie.- To Ty się tak skradasz.
- To Ty na mnie włazisz.
- Bo za blisko stałeś! 
Pokręciłam głową i rzuciłam się na łóżko. Moje włosy rozsypały się na materacu, a wzrok skierował na sufit.
- Serio? Będziesz teraz tak leżeć?
- A mam coś ciekawszego do roboty?
- No... Masz mnie!- Prychnęłam na jego słowa.
- Nawet nie wiem ile tu siedzę. Która godzina? Jaki dzień?
- Miesiąc i rok też Ci podać?
Zmarszczyłam brwi i posłałam mu groźne spojrzenie.
- No dobra. Czaję.- Uniósł ręce w geście obronnym.- Jest piątek. Grubo po 16.
Chłopak zmarszczył oczy przyglądając się wyświetlaczowi. Po chwili jego telefon zaczął wibrować. Szybko odebrał i rzucił mi dziwne spojrzenie. Uśmiechnął się szeroko i rzucił szybkie "wszystko jasne". Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Ta sytuacja coraz mniej mi się podobała. Chłopak wyjął broń zza pleców i przeładował. Moja dolna warga zaczęła drżeć.
- Więc jednak się doczekałam, wiedziałam, że tak będzie.
- Nie masz o niczym pojęcia.- Powiedział pewnym siebie głosem.
Złapał mnie za rękę i jednym szarpnięciem ściągnął z łóżka. Jedną ręką trzymał moje ramię, a drugą celował w moją głowę.
- Bądź grzeczna Thomson.
Zaczęliśmy kierować się w stronę drzwi. Powoli i posłusznie robiłam to, czego żądał. Może na górze uda mi się wyrwać, ale nie tutaj.
*Ashton*
Calum poinstruował nas jak dojechać do miejsca, w którym trzymali El i wysiadł gdzieś po drodze. Ukrył się w głębi lasu. Według planu miał nas obserwować z ukrycia i informować kiedy Skailer ma podjechać. Wszystko było świetnie zaplanowane. Marc wybrał numer i zadzwonił do swojego kumpla, który miał już tam na nas czekać. Przeładowałem broń. Blondynka posłała mi krótkie spojrzenie i wróciła oczami na drogę.
- Nie spierdol Irwin.
- Dam radę. Akcja jak każda inna.
- Nie mówię o akcji. Wiem, że tego nie zawalisz.
Zmarszczyłem brwi. Dziewczyna zatrzymała samochód i oparła się o fotel. Popatrzyła na mnie badawczo.
- Zależy Ci na niej. Nie spierdol TEGO.
Przełknąłem ślinę i kiwnąłem głowę. Odwróciłem wzrok i wysiadłem z samochodu. Zamknąłem drzwi możliwie jak najciszej i skierowałem się powoli śladami Marca. Panująca cisza dobijała mnie z każdym pokonanym metrem. Miałem uczucie, jakby bicie mojego serca miało zdradzić moje położenie wrogowi. Kurczowo zaciskałem palce na czarnej, metalowej spluwie. Posuwałem się powoli do przodu. Johnson znajdujący się przede mną był już przy drzwiach. Dogoniłem go szybko. Stojąc tuż przy drzwiach wziąłem głęboki, uspokajający oddech. Uniosłem nieco wyżej moją broń i kiwnąłem do chłopaka, pokazując tym, że jestem gotów. Odmachnął mi głową i pociągnął za klamkę. Drzwi cicho zaskrzypiały i ukazały ciemne, zaniedbane pomieszczenie. Zaczęliśmy się skradać powoli do przodu. Średniej długości korytarz wypełniał półmrok. Gwar dobiegający zza prawej ściany przykuł moją uwagę. Zatrzymałem się przy framudze drzwi i wychyliłem się aby następnie zbadać pomieszczenie oczami.
- Trzech gości. Grają w karty.- Szepnąłem do Marca.
Odkiwnął głową i zaczął szykować się do ataku. Uderzenie powinno być niespodziewane. Nie do końca wiedziałem czy mamy wszystkich pozabijać, czy tylko ogłuszyć. Umieściłem palec na spuście i gotów wkroczyć do akcji, cofnąłem się o krok w tył. W ostatniej chwili przerwało mi skrzypienie drzwi umieszczonych naprzeciwko mnie. Mój wzrok powędrował na blondynkę z bronią przy głowie. Dziewczyna szarpnęła mocno ale nie udało jej się wyrwać z uścisku. Ruszyłem w jej kierunku ale zatrzymała mnie ręka na moim ramieniu.
-  Parker?! Co ty tam kombinujesz?- Zawołał facet wychodząc z pomieszczenia obok.
Wszystko nagle nabrało tępa. Głośny huk, krzyk dziewczyny. Gość padł na ziemię, El wbiegła prosto w moje ramiona. Nie czekając dłużej wyprowadziłem ją na zewnątrz. Skailer podjechała samochodem i zatrzymała się robiąc długie ślady na ziemi. Wepchnąłem Elizabeth na tylne siedzenie i usiadłem obok niej. Skai zaczęła rzucać nie małą wiązanką przekleństw pod nosem. Po chwili ciągnącej się w nieskończoność dołączyli do nas Marc i jego kolega. Panna Thomson była wyraźnie zdziwiona jego obecnością.
*Luke*
Powoli zaczynało się ściemniać. Wjechaliśmy właśnie na parking. Koncert miał rozpocząć się za ponad godzinę. Tłumy już oblężyły bramę wejściową. Grupa fanek jednak zmniejszała się, ponieważ od dawna zaczęły wchodzić. Trwało to strasznie długo. Mój telefon zaczął dzwonić chyba po raz setny. Znudzony ciągłym wysłuchiwaniem dzwonka odebrałem.
- Gdzie wy kurde jesteście?! Za jakieś 20 minut musicie być gotowi!- Wrzasnął Niall.
- Już idziemy. Były komplikacje...
- Komplikacje?! Ruchy!
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni. Rozejrzałem się po okolicy w poszukiwaniu drugiego auta.
- Co robimy?- Zapytał Mikey.
- Musimy iść. Mają jakieś 20 minut.
Zabraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w stronę ochrony, która miała nas zaprowadzić do garderoby. Ashley szła powoli za naszą trójką. Calum postanowił zadzwonić do Asha i dowiedzieć się gdzie teraz jest.
- Będą za jakieś 15 minut. Minimum...- Jęknął zrezygnowany.
Dotarliśmy do drzwi prowadzących do garderoby. Westchnąłem głośno.
- Musimy grać na czas. Oni muszą tu dojechać.- Powiedziałem zdecydowanie.
Przejechałem wzrokiem po twarzach przyjaciół. Ashley posłała mi delikatny uśmiech i objęła mnie swoimi delikatnymi rączkami. Oddałem uścisk i schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi.
- No i co tak stoicie? Włazić! Spóźniliście się!- Za moimi plecami warknął żeński głos.
Ktoś wepchnął mnie lekkim szarpnięciem do środka. Ta sama osoba usadziła mnie na fotelu. Zdezorientowany zacząłem się obracać i szukać odpowiedzi na zaistniałą sytuację. Nagle jakaś kobieta rzuciła się na mnie z tona pudru. Moja dziewczyna śmiała się w niebo głosy. Starsza brunetka podała mi jakieś ubrania i kazała się przebrać.
- No złociutki! Chyba nie myślałeś, że wyjdziesz na scenę jak wieśniak.- Zawołała irytującym głosem.
Chłopaki też byli nieco zdziwieni. Wzruszyłem ramionami i zacząłem powoli ściągać stare ciuchy. Przejrzałem się w lustrze aby zobaczyć efekt końcowy.
- Hemmings pudernica!
Odwróciłem się do mojej dziewczyny i objąłem ją w pasie- Jak mnie nazwałaś?- Mruknąłem jej do ucha.
- Pudernica.- Wyszeptała i połączyła nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Dalej chłopaki! Na scenę!- Ktoś zawołał z poza pomieszczenia.
Zaczęliśmy powoli iść za ochroniarzem. Nadal zastanawiałem się co zrobić z Ashtonem, którego nadal z nami nie ma. Zatrzymaliśmy się za kulisami.
- Zaraz wchodzicie. Ej! A gdzie ten czwarty?
- Perkusista zaraz powinien być.- Wyjąkałem.
- Co? Jak to? Nie macie perkusisty?- Wzruszyłem zrezygnowany ramionami.- Co za brak profesjonalizmu! Jak nie zjawi się za 5 minut, na jego miejsce wchodzi Josh! Jasne! A teraz na scenę mi, jazda!
Wzdrygnąłem się na dźwięk jego głosu i spojrzałem na chłopaków. Powolnym krokiem zaczęliśmy wspinać się po schodach na scenę. Na nasz widok fanki zaczęły klaskać i krzyczeć. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Tłum był ogromny! Poczułem jak serce podskakuje mi prosto do gardła. Stanąłem przy mikrofonie, na samym środku sceny. Po mojej lewej zatrzymał się Calum, a po prawej Michael. Chwyciłem gitarę i przewiesiłem ją przez ramię.
- Cześć wszystkim! Jesteśmy 5 Seconds of Summer!- Zawołałem.- Jestem Luke Hemmings! Gitara i wokal.
- Hej!- Michael pomachał do fanek.- Michael Clifford! Gitara i wokal.
- A ja jestem Calum Hood! Wokal i gitara basowa!
Spojrzałem na chłopaka i zacząłem się zastanawiać, co dalej. Nowozelandczyk wzruszył ramionami szarpnął za struny. Zaczął się popisywać, a ja wybuchnąłem śmiechem. Nagle do jego gitary dołączył dźwięk perkusji. Odwróciłem się gwałtownie. Za perkusją siedział Irwin. Otworzyłem szeroko usta, na co chłopak mrugnął do mnie. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Cześć wszystkim! Nazywam się Ashton Irwin i jestem perkusistą 5 Seconds of Summer!
Po chwili przestałem się zastanawiać kiedy do nas dołączył. Po prostu zacząłem grać pierwszą piosenkę. Wraz z jej początkiem wszystko straciło znaczenie. Przynajmniej na moment.
***
No dobra! Jestem. I jestem okropna, zła itd. Nie wiem, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Jeśli ktoś czyta Say Something, to bardzo przepraszam, ja jestem w trakcie tego jednego rozdziały od ponad miesiąca i nie wiem co dalej. Umarł w butach, kaput. Staram się. Ale mniejsza o to, jak się podoba rozdział? Jeszcze coś planuję dalej więc spokojnie.


10 komentarzy:

  1. Super rozdział :)
    Czytam Say Something i jeśli nie wiesz jak napisać rozdział zrób sobie małą przerwę od próbowania, poczytaj blogi podobne do Say'a i może coś ci wpadnie.
    Weny życzę,
    Andzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważna wiadomość!
    Ocenialnia ISu robi porządki!
    Prosimy się, abyś do niedzieli 11.01.15r. włącznie, odpowiedziała w zakładce "Kolejki" na pytanie: czy Twój blog nadal czeka na ocenę?
    Jeżeli nie otrzymamy odpowiedzi do 12.01, Twój blog zostanie automatycznie usunięty z wolnej kolejki.
    Jeśli zależy Ci na czasie, możesz również przenieść się do kolejki którejś z oceniających. Wtedy w zakładce "Kolejki" wypisz się z niej, a następnie złóż zamówienie w "Zamów ocenę".
    Pozdrawiam,
    CarolleOfficial
    [internetowy-spis.blogspot.com // is-oceny.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!
    Naprawdę baaaardzo mi sie podoba o jejku jhgsdskjzgbjzd
    Powodzenia w pisaniu. Życzę weny i zapraszam do siebie ------> http://zemsta-fanfiction-lukehemmings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawi Cię jak rozwinie się znajomość wchodzącego w dorosłość nastolatka z małą, dziewięcioletnią dziewczynką, która w dodatku jest chora i całe dnie spędza w szpitalu? Jeśli tak, koniecznie musisz odwiedzić Obietnicę (wystarczy kliknięcie na tytuł, żeby przenieść się na odpowiednią stronę). Jest to kontynuacja pierwszej części, którą znajdziesz na tym samym blogu. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie Ci do gustu i zostawisz po sobie jakiś ślad. Nie jest to typowe fanfiction, gdzie dwójka ludzi zakochuje się w sobie. Tutaj leją się łzy, których nikt się nie wstydzi.
    Serdecznie zapraszam,
    dajmond

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.
    Więcej Informacji Znajdziesz Na: http://dramione-odium-in-amoris-historia.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział *-* jestem ciekawa co będzie dalej :*
    /A

    OdpowiedzUsuń