sobota, 19 lipca 2014

5

*Kursywa- retrospekcja
*Ashton*
Chodziłem wokół pokoju od godziny. Z nerwów zacząłem wyrywać włosy i gryźć paznokcie. Widząc irytację w oczach Tate'a postanowiłem ulokować się w pokoju. Usiadłem na łóżku i wyjąłem z pod poduszki czerwoną piłeczkę. Zacząłem odbijać nią o stare, granatowe ściany sypialni. Nie było mi ich żal. I tak były brudne. W końcu nie mieszkaliśmy w nie wiadomo jak pięknym mieszkanku. W pokoju miałem dwu osobowe łóżko wykonane z ciemnego drewna, oczywiście pod kolor ciemnych, podniszczonych paneli. Obok stało łóżko. Nadal nie wiem po co… Moja szafa umieszczona w rogu ledwo trzymała się kupy. Energia zamiast stopniowo opadać wzbierała we mnie. Rzuciłem przedmiotem używając całej energii. Piłeczka z impetem odbiła się o ścianę i zmieniając tor lotu uderzyła w lustro stojące obok łóżka. Dało się słyszeć trzask pękającego szkła i upadek drewnianej ramy. Huk rozniósł się po całym mieszkaniu. Spojrzałem bez zainteresowania w stronę bałaganu.
- Do cholery! Irwin na mózg ci padło?! Kurwa co ty robisz dzisiaj!- do pokoju wpadł rozwścieczony Franklin.
Obdarowałem go znudzonym spojrzeniem. Wstałem i skierowałem swoje kroki do kuchni. Miałem zamiar posprzątać ten syf. Chciałem już go wyminąć kiedy poczułem silny uścisk na kołnierzyku mojej zielonej koszuli. Kumpel przyszpilił mnie do ściany z ogromną siłą. Patrzyliśmy na siebie z wściekłością. W jego oczach dostrzegłem coś jeszcze. Czyżby to była troska? Chciałem się wyrwać ale nie pozwolił mi na to.
- Posłuchaj mnie teraz!- wysyczał przez zęby- W tej chwili idziesz się ogarnąć i chcę cię widzieć przed domem rodzinki. I mnie to chuj obchodzi czy chcesz, czy nie! Wypierdalaj pod prysznic! Potem masz się ubrać w czyste ciuchy i śmigać do siostry! Nie będę patrzył jak się tłuczesz po domu bez celu! I z uśmiechem na twarzy!- pogroził palcem.
Rozluźnił uścisk i odsunął się ode mnie. Przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się sztucznie by zaraz potem pokazać mu mój jakże piękny środkowy palec. Zabrałem z szafy czystą koszulę w czerwoną kratę i czarne jeansy. Dobrałem bandamkę pod kolor i powędrowałem do łazienki.
- Tylko z uśmiechem!- krzyknął z tyłu Tate.
Wszedłem z grymasem pod prysznic. Woda spływająca po moim ciele działała kojąco na zszargane nerwy. Doskonale wiem co dzisiaj jest. Ostatnia sobota przed końcem roku szkolnego. Właśnie dziś miałem tam iść ale szczerze? Bałem się konfrontacji. Nie z rodzicami czy Ashley. Ale wiem, że El tam będzie. Wspomniałem dzień, w którym wpadłem na nią na parkingu. Uciekłem jak tchórz. Wypiękniała. Biedna... Laska zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Nie nadaję się dla niej. Wolę się w nic nie pakować. Nie chcę jej ranić. Mimo wszystko najbardziej nie chcę żeby ona przeze mnie cierpiała. Ashley by mnie zabiła jeżeli jakimś cudem ja bym to zniósł. Znamy się praktycznie od zawsze. Znaczy od jakichś 13 lat w gwoli ścisłości…
*
Szum morza dobiegał z każdego zakamarka tutejszej okolicy. Żółty piasek przyklejał się do mokrych stóp i właził wszędzie dobijając ludzi. Słona woda rozciągała się w nieskończoność łącząc się z niebem na linii horyzontu. Jako dzieciak nie zwracam uwagi na piękno okolicy. Rodzice rozłożyli koce na plaży i obserwowali jak się bawimy. Budowaliśmy zamki z piasku. Miałem ogromną fortecę. Byłem z niej dumny. Wysokie ściany otoczone fosą z morską wodą. Ashley miała jakieś muszelki i patyki. Za wszelką cenę chciała ozdobić moje dzieło. Ale oczywiście to moje i nie trzeba niczego poprawiać, bo podkreślam, że MOJE JEST IDEALNE!
- Spadaj!- krzyknąłem.- To nie babski zamek dla księżniczek!
- Ale ja chcię pomóć Ashti! Daj mi!- krzyczała siostrzyczka.
- Nie! Mamo! Powiedz jej coś!
- Ashton, skarbie! Zaopiekuj się siostrą! Niech się pobawi! Ma tylko 4 latka! - odkrzyknęła mama podnosząc wzrok z nad gazety.
Wkurzony kopnąłem zamek z pisaku i zaplotłem ręce na piersi obrażony. Nigdy mnie nie rozumieli. Złapałem dwa patyki podobnej długości i pobiegłem między skały. Zacząłem wystukiwać rytm. Zawsze tak się bawiłem. Po pewnym czasie zauważyłem, że z Ashley bawi się mała szatynka. Wyglądała na jej wiek. Razem budowały nowy zamek. Obok rodziców usiadła nieznajoma pani i rozmawiała z mamą. Zaciekawiony podbiegłem do dziewczynek.
- Śpadaj Ashti! Juś się śtobą nie bawię! Mam Eliśkę!- wysepleniła siostrzyczka popychając mnie z całej siły.
Na mojej twarzy pojawił się grymas. Mnie się nie odtrąca! Mała El uśmiechnęła się do mnie i wróciła do budowy. Długo nie musiałem czekać aż Ashley pozwoli mi wrócić do zabawy. Powróciliśmy wieczorem strasznie zmęczeni. Tydzień później nad schodami zawisła fotografia naszej trójki. Ja jako najstarszy na środku w moje ukochanej żółtej koszulce objąłem dwie, drobne dziewczynki. Wszyscy pokazywali białe ząbki, Ashley miała wtedy tę zieloną sukienkę, zawsze mi wspominała jak bardzo ją nie znosiła. El oczywiście w za dużej bluzce z nadrukiem Kubusia Puchatka. To był fajny dzień.
*
Poprawiłem blond loczki i zawiązałem czerwoną bandamkę. Uśmiechnąłem się do swojego odbicia w lustrze. Wszedłem do pokoju odświeżony i zadowolony. Zauważyłem brak odłamków lustra na ziemi.
- No nie źle!- krzyknął zadowolony współlokator- Stary! Leć tam i wszystko napraw.
- Jasne.- powiedziałem z sztucznym uśmiechem na twarzy.
Miałem wątpliwości ale wolałem tego nie okazywać. Włożyłem komórkę do kieszeni i skierowałem się do drzwi.
- A i jeszcze pamiętaj, że masz 7 lat nieszczęścia!- krzyknął Tate ledwo hamując się przed wybuchem śmiechu.
- Dzięki za pocieszenie!- odkrzyknąłem poirytowany i wyszedłem.
*Ashley*
Leżałam na miękkim, białym dywanie w moim pokoju. Cała podłoga była już zawalona zużytymi chusteczkami. Obie nie mogłyśmy powstrzymać łez. Była dopiero 21:00 a my już zjadłyśmy połowę lodów. Łzy cały czas spływały po naszych policzkach.
- To takie smutneee…- wypiszczała załamana El.
- Tak! Biedny pieseeeek!- powiedziałam przez łzy.
Oczywiście zaczęłyśmy płakać jeszcze głośniej i przytuliłyśmy się do siebie.  Jak zwykle zaczęłyśmy od maratonu filmowego i właśnie skończyłyśmy oglądać „Mój przyjaciel Hachiko”.
- Ashi?
- Tak skarbie?
- Chyba musimy się ogarnąć.- powiedziała nieco spokojniej.
- Masz rację. To co…? Mały salon piękności?
- Tak! Świetny plan! Czekaj! Zaraz cię uczeszę!- krzyknęła z zapałem.
Chwilę później przykuła mnie do krzesła i zaczęła czesać moje włosy. Wymyślała fikuśne koki, robiła loczki, potem prostowała. Chyba sama do końca nie wie co robi. Wreszcie bąknęłam do niej „Zrób mi zwykłego kłosa” na co przewróciła teatralnie oczami. Szybko zamieniłyśmy się miejscami i postanowiłam zrobić jej dwa warkoczyki. Takie jak te z dzieciństwa. Nie znosiła ich. Ale czemu by jej nie zrobić na złość? Takie „siostrzane” przekomarzanki.  Po ukończonej pracy odwróciłam ją o 180 stopni i pozwoliłam spojrzeć w lustro. Jej oczy zrobiły się ogromne jak piłeczki pingpongowe.
- Ashley Georgina Irwin! Czy ty kompletnie zwariowałaś!- warknęła z udawaną złością w głosie.- Czy wiesz, że to oznacza wojnę?!- krzyknęła wstając.
Na twarzy przyjaciółki wymalował się wielki, cwany uśmiech. Zaczęłam cofać się do tyłu z udawanym przerażeniem. Uwielbiałyśmy odgrywać takie scenki. Powoli poruszałam się do tyłu aż natrafiłam na ścianę. Moja zwariowana koleżanka zbliżała się do mnie szaleńczo kręcąc głową. Wyglądała jakby właśnie uciekła z psychiatryka. Zatrzymała się metr ode mnie. Spojrzała ukradkiem w lewą stronę myśląc, że tego nie zauważę. W mojej głowie narodził się plan. Musiałam być szybka żeby ją ubiec w jej działaniach. Wskoczyłam na łóżko stojące obok i złapałam leżącą tam białą poduszkę. Elizabeth z lekkim opóźnieniem zrobiła to samo. Nawet nie wiem kiedy zaczęłyśmy skakać po moim łóżku i celować w siebie poduszkami.
- Ashley?! Wszystko w porządku?!- usłyszałam głos mamy zza drzwi ale zignorowałam jej pytanie. Zbyt dobrze się bawiłam.
Drzwi powoli się otworzyły. Kątem oka dostrzegłam moją mamę opierającą się o framugę drzwi. Wytrąciłam przypadkiem broń przyjaciółki. Ogromna puchowa poduszka wylądowała na twarzy mojej rodzicielki.
- O nie! Tak się nie będziemy bawić!- krzyknęła podnosząc przedmiot z ziemi.
Zmierzyła nas wzrokiem. Poczułam, że to koniec zabawy. Szybko się uspokoiłyśmy i stanęłyśmy spokojnie patrząc na moją mamę. Wyglądała na złą. Wyciągnęła rękę dając mi do zrozumienia, że mam oddać to, co sprytnie ukryłam za plecami. Odrzuciłam jej moją poduszkę i zaszłam z łóżka, przyjaciółka zrobiła to samo.
- No a teraz…- powiedziała mama.- Dostaniecie za swoje!- krzyknęła.
Momentalnie upadłam na pościel, zaraz obok mnie wylądowała El. Moja mamuśka znokautowała nas i wybuchła szalonym śmiechem. Wspólnie zaczęłyśmy kolejną bitwę kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Dziwne. Kogoś jeszcze zapraszałaś?- zapytała moja rodzicielka kierując się do drzwi.
- Nie. Nikogo się nie spodziewałam.- powiedziałam niepewnie idąc na dół i ciągnąc za sobą Elizabeth.
Stanęłyśmy przed drzwiami. Taty nie było więc wolałyśmy się trzymać razem. No bo w końcu kto normalny wpada w odwiedziny o 22:13? Mama pociągnęła klamkę w dół i uchyliła drzwi. Światło na ganku automatycznie się uruchomiło oświetlając twarz przybysza.
- Ashton…?- wyszeptała spiorunowana mama.
- Cześć mamo!- powiedział niepewnie i ukazał rząd białych zębów po czym skupił swoją uwagę na nas.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

No cześć wszystkim! 
Mamy już 5 rozdział. Ja wiem, że są nudne i się ciągną jak flaki z olejem. Ale staram się jak mogę. Sami oceńcie jak mi to wychodzi. Zawsze trzeba przetrwać wprowadzenie. Już nie długo poznacie kogoś nowego, kto trochę namiesza ;) Więcej nie zdradzam! 
Dziękuję za wszystkie komentarze oraz zachęcam do komentowania i oceniania moich dalszych prac. Pokażcie, że szanujecie moje starania XD W końcu piszę dla Was. 
Pozdrawiam i całuję!
Roza :*


5 komentarzy:

  1. Właśnie zaczęłam czytać. Bardzo fajnie piszesz. <3 Wpadnij do mnie. Jest nowy rozdział <3 http://www.history-of-suffering.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. omg, świetne to jest *-* czemu rozdziały nie są dłuższe, tak szybko to mija :O <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ! <3
    Ash tylko tego nie zepsuj.
    Biedna mamusia musi być w ogromnym szoku, ja na jej miejscu, to pewnie zemdlałabym, albo na jakiś zawał padła, czy coś xD

    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko świetne....
    Kocham to!
    Zapraszam też do mnie
    - uncanny-fanfiction.blogspot.com
    - danger-zaynmalik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele słyszałam o dangerze XD mam zamiar czytać :*

      Usuń