sobota, 9 sierpnia 2014

9

Zanim przeczytasz zagłosuj na ten blog tutaj (5sosfanfik) i tutaj (Początek). :D 
*Skailer*
Siedziałam już od kilku godzin w tym jebanym samochodzie bez żadnego śniadania ani kawy. ‘Co on sobie do cholery myśli? Że niby mam cały dzień? Nie powiem, lubię go i szanuję ale nie mam ochoty go niańczyć!’ Zaczęłam po raz setny się wiercić. Moje auto ma bardzo wygodne siedzenia ale do czasu… Moje nudne poczynania przerwał dźwięk telefonu. Odebrałam nie spoglądając na wyświetlacz.
- Helloł?- zapytałam żartobliwie, na prawdę byłam znudzona.
- Skailer! Słońce! Jak się ma moja ulubiona siostra?
- Chyba chciałeś powiedzieć jedyna siostra.- poprawiłam go.- Dowiedziałeś się czegoś w miarę przydatnego i interesującego?
- Nie-e ale chłopcy już nad tym pracują.
- No to niech pracują szybciej! Ostatnio o mało nie podziurawili Hooda!
- Okej! Nie denerwuj się tak!- odpowiedział naburmuszonym głosem.
- Marc! To nie nasze rejony! Nie czaisz, że mam na głowie do upilnowania minimum 4 szczeniaków?! I nawet nie mam pojęcia jakim cudem się wplątali w takie bagno!- wykrzyczałam rozwścieczona.
- Dziwisz się?
- Słucham? Sugerujesz coś?
- Nie ale zrozum. Taki biznes. Dla Ducha to norma. Wciąga we wszystko wszystkich. Jego taktyka jest zadziwiająco skuteczna.
- Ugh. Ale dlaczego muszę sama ich pilnować i ratować tyłki?- mój głos był już wyczerpany.
- Sama się na to pisałaś kiedy uchlałaś się do nieprzytomności i pozwoliłaś ratować skórę temu twojemu Irwinowi! Więc teraz nie jęcz tylko się tym zajmij bo sama go wjebałaś w bagno!
Mogłabym się z nim dalej kłócić ale wywróciłam tylko oczami i rozłączyłam się rzucając telefonem o tylnie siedzenie.
*
Wytoczyłam się z dyskoteki. Po 5 drinkach przestałam je liczyć. Było tak zajebiście. Od dawna nie miałam okazji tak zabalować. Podążyłam chwiejnym krokiem w stronę postoju taksówek. Cały obraz był niesamowicie zamazany. Chyba zaszkodziły mi te malutkie tabletki. Nigdy nie doprowadziłabym się do takiego stanu samym alkoholem. Mam zbyt mocną głowę. To taki rodzinny talent. Jedni śpiewają, rysują albo tańczą, a my? Pijeeeemy! Na moje dziwne przemyślenia wybuchnęłam głośnym rechotem. Nie mogłam się opanować. Przystanęłam na chwilę pod ścianą opuszczonego zaułka.
- Ulice Londynu o tej porze są niebezpieczne. Co taka ślicznotka robi tu sama?- zapytał ochrypły głos z mojej prawej strony.
- Hahaha! Bój się raczej o siebie złotko! Dam sobie radę!- odkrzyknęłam mierząc wzrokiem zamazaną postać mężczyzny.- Hej! Czy my się nie znamy?- zapytałam chłopaka, który się do mnie zbliżył na tyle bym mogła spojrzeć na jego twarz.
- Raczej znaliśmy.- powiedział spokojnie przykładając nóż do mojego brzucha.- O skarbie! Nawet nie wiesz ilu ludzi poluje na twojego braciszka. Podobno ty też jesteś obiektem zainteresowań Ducha. Pomyślałem, że ucieszy się na widok twojego zakrwawionego ścierwa!
- Hahaha! Pierdol się!- zawołałam, naprawdę mnie rozbawił.- Jak byś nie wiedział, mojej rodzince nikt nie podskakuje. Nawet Duch!
- Wybacz ale widzisz tu kogoś oprócz naszej dwójki? No chodź. Zabawimy się a potem dostarczę cie szefowi. Ucieszy się.- wysyczał łapiąc mnie za ramię i ciągnąc do auta.
Zaczęłam się wyrywać ale mój otumaniony mózg nie chciał współpracować z ciałem i wysyłał nieco błędne polecenia do moich kończyn. Powlokłam się za chłopakiem wymyślając plan działania. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za drugą rękę i ciągnie w swoją stronę. Poleciałam do tyłu myśląc, że upadnę ale czyjeś silne ramiona zdołały mnie utrzymać.
- Co do cholery…!
- Radziłbym zostawić tę panią i spierdalać gnoju albo ci giery z dupy powyrywam!- wysyczał blondyn.
- Słyszałeś? A mówiłam, że z moją rodzinką się nie zadziera! Spierdalaj!- dodałam pijanym głosem.
Chłopak spoglądał to na mnie, to na mojego wybawcę i uciekł.
- Tak ty tchórzu!- zawołałam za nim donośnie się śmiejąc.
- W porządku?- zapytał mnie blondas obracając twarzą do siebie.
- Tak. Dzięki za pomoc.
- Podwiozę cię.
- Nie trzeba! Dam radę.
- Serio? Dziewczyno. Zgon murowany. Chodź. Podaj mi swój adres.
Wywróciłam oczami i podałam adres zamieszkania chłopakowi. Zamiast mnie ciągnąć siłą przed siebie podniósł mnie i zaniósł prosto do swojego samochodu.
- Jestem Ashton- przedstawił się podając mi rękę w samochodzie.
- Skailer.- odpowiedziałam potrząsając jego dłonią i uśmiechając się.
*
Spojrzałam na zegarek. ‘Serio już tu siedzę ponad 5 godzin? Dosyć. Idę tam.’  Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę budynku znajdującego się po drugiej stronie ulicy. Wspięłam się na najwyższe piętro i stanęłam przed starymi drzwiami prowadzącymi do mieszkania. Zadzwoniłam dzwonkiem i po kilku sekundach w drzwiach ujrzałam przystojnego szatyna w zwykłych jeansach i czarnej koszulce.
- Tak?
- Hej! Skailer!- podałam mu rękę.- Zastałam Asha?- zapytałam przesłodzonym głosikiem.
- Nie ma go.
- A kiedy ma zamiar wrócić?
- Nie mam pojęcia. Przekażę mu, że wpadłaś.
- O nie trzeba! Zaczekam na niego.- powiedziałam ochoczo i wprosiłam się do środka.
Co mam poradzić, że czekam aż łaskawie pojawi się we własnym mieszkaniu? Doskonale wiem, że nigdzie nie pracuje. Przepadł więc muszę na niego zaczekać. Najlepiej tutaj. Już mi chłopaczyna nie ucieknie.
*Ashton*
Zająłem miejsce pasażera, a Ashley usiadła za kierownicą swojego malutkiego samochodu. Nadal nie mogę uwierzyć, że dostała te swoje wymarzone Mini. Zaśmiałem się pod nosem i obserwowałem krajobraz za oknem. Całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Dojechaliśmy na skraj lasku.
- Jesteś pewna, że zmieścisz wszystko w tym… Mikrusie?- zażartowałem.
- No a nie?- zapytała z dziwną miną i machając zabawnie głową.
- No nie wiem. Ale… Chcesz jechać na dwie tury?
- Jak się popieści to się zmieści!- fuknęła i wysiadła z samochodu.
Podążyłem jej śladem i chwilę później staliśmy przy starej drabince prowadzącej do domku na drzewie.
- Ostrzegam, że nie wchodziłam do twojej części więc nie wiem czy…
- Spoko.
Wspiąłem się na górę rzucając do niej „Zaczekaj na dole!” i powędrowałem ostrożnie do swojego „pokoju”. Odchyliłem stary materiał służący za zasłonę i podszedłem do starego okienka zabitego deskami. Jednym kopniakiem wybiłem je z framugi i upadły z hukiem na ziemię.
- Zwariowałeś? Co ty tam robisz?!
- Nic! Czekaj na dole! Będziesz odbierała wszystko!
Zdjąłem stare prześcieradło i moim oczom ukazała się nietknięta perkusja. Na największym bębnie nadal trzymał się napis „Ash”, który zrobiłem z czarnej taśmy.
- No witaj kochanie.- powiedziałem i zacząłem rozkręcać cały sprzęt. Każdą z części oddzielnie przywiązywałem do starej liny i delikatnie spuszczałem prosto w rozpostarte ramiona Ashley. Łapała je i odkładała na bok.
- Dużo tego jeszcze?
- Już! Ostatni bęben!
Oddałem jej ostatni element i wróciłem w poszukiwaniu najważniejszej części. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- Czego jeszcze nie masz?- powiedziała.
Podskoczyłem ze zdziwienia. Nie myślałem, że tutaj wejdzie.
- Brakuje mi moich pałek od perkusji.
- Masz na myśli te?- powiedziała unosząc je do góry.- Pilnowałam ich jak oka w głowie.
Podszedłem do niej i zamknąłem w żelaznym uścisku. Nie wiem skąd je miała ale wiedziała, że są dla mnie najważniejsze. Sama mi je sprezentowała w tajemnicy przed rodzicami. O mało się nie wydało. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
- Ashti.- bąknęła w mój tors.
- Tak?
- Dusisz mnie.
Rozluźniłem uścisk pozwalając jej na oddech. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
*Godzinę później*
- To tutaj?- zapytałem wpatrując się w ogromny biały dom z zadbanym i prostym w swej kompozycji ogrodzie.
No dobra. Nie oszukujmy się. Tutaj był tylko trawnik i żywopłot ale ta prostota była…
- Ash! Idziesz?- usłyszałem głos z nutą irytacji.
Wysiadłem z samochodu i podszedłem do siostry. Złapała mnie za rękę i zaciągnęła do garażu. W pomieszczeniu znajdowały się trzy gitary, jakiś stolik, stara kanapa z trójką gości i buda dla psa…? Wśród trójki chłopaków rozpoznałem Luke’a.
- Cześć.- powiedziałem machając do nich.
Zdaje mi się, że na początku nie zauważyli naszej obecności.
- Cześć! Ash, dobrze pamiętam?- zapytał blondyn podając mi rękę.
- Um. Tak. Luke…?
- Właśnie.- uśmiechnął się.- A to Michael i Calum.- wskazał na pozostałą dwójkę, która pojawiła się za nim.- Długo grasz?
- No tak 3-4 lata…? Coś takiego.
- Chłopaki. Przywieźliśmy perkusję. Mikey jeżeli ci to nie przeszkadza…
- Nie, spoko! Możemy ją tu wnieść.
- Kochanie. Jak zmieściłaś całą perkusję w swoim autku?- zapytał blondyn przysuwając się do mojej siostry.
Jako, że jestem jej starszym bratem zmroziłem i wzrokiem i wyszedłem zanim zaczęli się migdalić. Mam nadzieję, że to zniosę. Nigdy nie miała chłopaka, muszę jej pilnować. Otworzyłem bagażnik i zacząłem podawać Calowi i Michaelowi sprzęt. Po kolei wszystko zanosili a ja zostałem na dworze.
- Nie spinaj się. Luke jest spoko.- szepnął brunet.- Ja też mam siostrę.- powiedział i puścił do mnie porozumiewawcze oczko klepiąc mnie przy tym w ramię.
Wywróciłem oczami i wszedłem do pomieszczenia z ostatnimi częściami. Zacząłem po kolei składać wszystko w całość a następnie stroić perkusję.
- Co gracie?- zapytałem zdając sobie sprawę, że nie mam pojęcia w co się wpakowałem.- I tak w ogóle jak się nazywa zespół?
- Em. No tak. Nazywamy się 5 Seconds of Summer.- powiedział dumnie blondas przygryzając wargę.
- Pnie i panowie werble!- zawołałem wystukując rytm.- O to 5 Seconds of Summer!- zawołałem i zacząłem po prostu grać.

Nawet nie wiem kiedy usłyszałem jak zaczynają grać coś na swoich gitarach. Przez chwilę ucichłem obserwując, po czym dołączyłem do piosenki zadowolony z powrotu do muzyki.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Kolejny rozdział! Tak jakoś się rozpisałam :) Ale to Wam chyba nie przeszkadza XD 
Słuchajcie mam do Was pytanie. Czy chcecie, żebym dodała chat na bloga? Wiem, że na wielu są one umieszczane. Dlatego pytam czy chcecie? Mam dodać? Będziecie z niego korzystać? Napiszcie w komentarzach czy podoba Wam się ten pomysł :) 
A już jutro nowy rozdział na "Say Something"
Do kolejnej notki! :*

6 komentarzy:

  1. Rozdział fajny jak zawsze. Co do czatu...nie mam zdania. Czytam wiele blogów, ale no cóż..nigdy z niego nie korzystam. :) Weny weny i jeszcze raz weny. Wpadnij do mnie i mam nadzieje, że zostaniesz na dłużej : http://www.thirteen-objectives.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham i jeszcze raz kocham codziennie sprawdzam czy wrzucilas i sie doczekalam <3 I z tym chatem to dobry pomysl :-) czekam na kolejny :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahha panie i panowie "5 second of summer" hahah jakbym słyszała prawdziwego Asha hahah już czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Male pytanko zwiazane z drugim blogiem za ile kolejny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń