sobota, 5 lipca 2014

3

*Luke*
Wziąłem swoją gitarę do ręki i zacząłem szarpać za struny. Po kolei dołączyli do mnie Michael i Calum. Po garażu Mike'a zaczęła rozbrzmiewać muzyka. Graliśmy właśnie „Next To You”. Nadal nie wierzę, że idzie nam aż tak dobrze. Nieźle się zgraliśmy przez ostatnie dwa miesiące ciężkiej pracy. Cal był basistą, a Mike i ja gitarzystami. Wszyscy oczywiście śpiewaliśmy ale brakowało nam jednego. Perkusja. Jaki z nas zespół bez perkusisty. 'Ashton! Gra na perkusji.' Uśmiechnąłem  się do siebie. Przypomniałem sobie zapłakaną Ashley. Uśmiech zmienił się w grymas. Wkurzyłem się jak nigdy. Zacząłem mocniej szarpać struny. Nagle przerwałem piosenkę.
- Cholera jasna!
- Co jest Hemmings?- zapytał Calum.
- Struna mi pękła.
Spojrzałem na prawą rękę. W stronę nadgarstka skąd zaczęła spływać czerwona stróżka krwi. Jeden porządny trzask wystarczy żeby się pokaleczyć. Miałem o tyle szczęście, że nie trafiło mnie w oko. Kumpel podszedł do mnie i obejrzał ranę.
- Będziesz żył.- zażartował Cliffort uśmiechając się łobuzersko.
- Dzięki za trafną diagnozę doktorze.- odpowiedziałem nadal nabuzowany.
- Co ci jest? On tylko żartuje.- wyrzucił Hood.
- A nic. Po prostu myślałem o tym, że potrzebny nam perkusista.
- No i?
- Brat Ashley gra. Podobno jest dobry.
- No to co za problem?- zapytał Cal.- Zadzwoń do niego.
- Bo to takie łatwe! Facet zniknął rok temu! Nagle się pojawia i moja dziewczyna przez niego płacze! Dziękuję za takiego kandydata do zespołu!
- Dobra, nie wściekaj się tak. Lepiej zrób coś z tą ręką. Albo od razu skończmy. Na dzisiaj wystarczy grania.
Kiwnąłem głową. Weszliśmy do kuchni. Mike wyjął apteczkę i zabandażował miejsce, z którego sączyła się krew. Jak dla mnie to była przesada ale plaster nie wystarczył. Skoczyłem do łazienki i zmyłem ślady krwi. Zabrałem gitarę z garażu i wsiadłem w samochód. Za szybą zaczęło się ściemniać. Kiedy dojechałem do południowej części Sydney było już ciemno. Zaparkowałem przed domem Irwinów i podbiegłem pod drzewo stojące blisko ściany. Bez problemu wspiąłem się na nie i przeskoczyłem z gałęzi na balkon, i wślizgnąłem się do pokoju mojej dziewczyny. To był już mój codzienny zwyczaj. Kiedy państwo Irwin spało na dole ja usypiałem ich córkę na górze. Zawsze szybko zasypiała na moim ramieniu. Usiadłem na skraju łóżka i przywitałem ją pocałunkiem. Odwzajemniła go i wtuliłam się w moją pierś. Po chwili zaczęła muskać delikatnie moją rękę.
- Co ci się stało?- zapytała zaniepokojona.
- To nic. Mały wypadek przy pracy.- wskazałem na jej gitarę stojącą w rogu ściany.- Jak miną dzień skarbie?
- Dobrze. Mimo wszystko...
- Mimo wszystko? To znaczy...?
- Widziałam się dzisiaj z Ashem.- Jej twarz na chwilę posmutniała. Opuszkami palców pogładziłem jej policzek.- Ale to nic. Porozmawialiśmy, trochę się na nim wyżyłam. Myślę, że będzie dobrze.
- To dobrze.
Złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. Dziewczyna usiadła mi na kolanach, owinęła ręce wokół mojej szyi i przybliżyła się do mnie. Nie zwlekając zacząłem ją namiętnie całować. Moje dłonie wodziły po jej plecach i szły coraz niżej. Ona zaś bawiła się moimi włosami. Mimowolnie położyłem się na łóżku i chwilę później leżałem na niej. Moje usta zsunęły się na jej szyję. Dziewczyna zaczęła chichotać. Dobrze wiedziałem, że ma łaskotki. Zawsze reaguje tak czując mój kolczyk. Podobało mi się to. Zabawę przerwał odgłos kroków na korytarzu.
- To pewnie mama. Schowaj się.- wyszeptała Ashley.
Wybiegłem szybko na balkon. Ledwie powstrzymałem się od śmiechu. Niecodzienna sytuacja.
- Ashley? Dobrze się czujesz? Z kim rozmawiasz?- usłyszałem kobiecy głos.
- Wszystko dobrze mamo! Tylko... Rozmawiałam przez telefon z El.
- No dobrze. Dobranoc kochanie!- krzyknęła kobieta i zniknęła na dole.
Wróciłem do sypialni i uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Więc awansowałem na twoją najlepszą przyjaciółkę?- zaśmiałem się.
- Skoro tak mówisz...
Dziewczyna położyła się na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. Bez zastanowienia położyłem się obok niej i otoczyłem ją ramieniem. Jej głowa spoczęła na mojej piersi. Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinę. Gdy zasnęła i zmieniła pozycję wyślizgnąłem się przez balkon i wróciłem do domu.
*Ashton*
Oglądałem mecz. Australia wygrywała z reprezentacją Polską 2:0 w drugiej połowie spotkania. Na podłodze walał się popcorn. Syf oczywiście zrobił Tate. Siedział obok mnie i z zamiłowaniem kibicował naszym. Szczerze  mówiąc żal mi było tego Lewandowskiego. Dobry piłkarz ale marnuje się w słabej drużynie. Miał parę dobrych akcji ale reszta wszystko mu spartoliła.
- Co u siostry?- zapytał bez jakichkolwiek emocji w głosie. Był całkowicie skupiony na grze.
- Dobrze. Ucieszyła się na mój widok.
- I co. To tyle? Ponad rok się nie widzieliście i tyle mi powiesz? 
- A co mam ci powiedzieć? Tylko z nią chwilę porozmawiałem, a potem zwiała.
- No to gratulacje! Przyjeżdżasz naprawić stosunki z rodziną, chcesz ich przeprosić i wszystko naprawić, a twoja siostra ucieka przed tobą?!- spiorunował mnie wzrokiem.
Jak zwykle miał rację. Wbrew pozorom mój kumpel był bardzo inteligentny i biegły w sprawach rodzinnych. Dobrze go wychowano.
- Słuchaj no. Zrobimy po mojemu. Pójdziesz tam jutro i poprosisz o wybaczenie. Wyjaśnisz co się z tobą działo. Zrozumieją. Tylko im wytłumacz. Na pewno miałeś powód.
- Nie! Nie mogą wiedzieć! Gdybym im powiedział, że gram na perkusji… Uwierz mi. Bardziej byliby wściekli o to, niż o ucieczkę. Nigdy im nie powiedziałem, udało nam się to zachować w tajemnicy i niech tak zostanie. Oni nie poważają muzyków.
Wziąłem kurtkę i wyszedłem na spacer. Nie mieli pojęcia, że mieszkam tak blisko. Trzy przecznice dalej rozciągało się osiedle domków jednorodzinnych.  Skręciłem w swoją starą uliczkę i stanąłem przy czarnym samochodzie zaparkowanym pod moim domem. Oparłem się o sękate drzewo i obserwowałem okno mojego starego pokoju. Moją uwagę przykuł cień przemieszczający się z balkonu na drzewo. Zobaczyłem, że z korony wyłania się postać chłopaka. Blondyn w czerwonej koszuli w kratę szedł w moją stronę. Zdenerwowałem się. Szybkim krokiem podszedłem do niego i złapałem za koszulę. Przywarłem chłopaka do drzewa.
- Co ty tu robisz gnojku!?- stonowałem głos by nikogo nie obudzić.- Kraść się zachciało?
- Cco? Nie… Ja.- przerwałem mu uderzając go mocniej o pień.- Ashton puść mnie!
- Skąd znasz moje imię?- raptownie zwolniłem uścisk i uwolniłem go. Zdziwił mnie.
- Luke Hemmings- wyciągnął dłoń. Przywitałem się.
- Co robisz o tej porze u mojej siostry?- zapytałem ostro.
- Ja… Jestem jej chłopakiem… Tylko nad nią czuwałem aż zaśnie.- wyjąkał.
Nie wyglądał na przestraszonego ale mimo to głos mu drżał. Zmierzyłem go wzrokiem. Nie wyglądał na jakąś szuję, która chce skrzywdzić Ashley. Był nieco niższy ode mnie i dobrze zbudowany. ‘Obroniłby ją. Widać po jego postawie.’ pomyślałem. Uśmiechnąłem się do niego i odprowadziłem do samochodu.
- Ona umierała z tęsknoty.- powiedział spokojnie.
- Wiem, wiem. Narobiłem niepotrzebnie problemów. Sorry.
- Sorry? Nie mnie przepraszaj, tylko ich! Najbardziej ranisz własną siostrę. Od twojego zniknięcia zmieniła się. Zamknęła się w sobie. Nie potrafi już nikomu zaufać. Ja starałem się pół roku by z nią chociaż porozmawiać, a co dopiero umówić się. Patrz co z nią zrobiłeś.

Po wymownym wykładzie wsiadł w samochód i odjechał. Nie miałem mu tego za złe. Miał rację. To wszystko moja wina. Nie zatłukę go przecież za mówienie prawdy.


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

No tak. Mamy już 3 rozdział. I jak Wam się podoba? Ja osobiście jestem z siebie zadowolona. Wiem! Zawsze mogłoby być lepiej. Bardzo dziękuję, że ktoś mnie obserwuje na blogu. XD (Nieee, ale serio nadal to do mnie nie dociera. Taki mój mały, wielki osobisty sukces.) Pamiętajcie, że komentując motywujecie mnie do pisania :)
Gorąco pozdrawiam i taaak. Będę dodawała regularnie wpisy co sobotę. Może zaczną pojawiać się częściej, ale to już zależy od Waszych chęci. ;) 
Adios! 


6 komentarzy:

  1. "Przywarłem chłopaka do drzewa." - bardziej by pasowało Przycisnąłem :) trochę za bardzo się skupiam na błędach, przyjaciółko, przepraszam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to nie błąd, kwestia przyzwyczajenia. Najwyraźniej nie czytamy tych samych książek :p

      Usuń
  2. OMG LUKE I ASHLEY SĄ TACY SŁODCY I W OGÓLE TAK FAJNIE PISZESZ I NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ CO BĘDZIE DALEJ ASDFRTYUIKBGHJ <3 TAK TRZYMAJ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam i podoba mi się. Masz dobry styl pisania. Nie mogę się doczekać dalszej części. Luke i Ashley są fajnymi postaciami, chcę o nich poczytać więcej.
    Zapraszam też na: corka-nocy-obdarzona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki :) I chętnie odwiedzę tego bloga :D

      Usuń
  4. blog lifestylowy, może warto wziać udział w konkursie? http://call-me-clown.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń