*Elizabeth*
Wygramoliłam się ze zniszczonego i wilgotnego łóżka. Liczyłam, że miałam okropny sen ale jednak... Śmierdząca i ciemna piwnica była rzeczywistością. Złapałam się za bolące ramię, które przez noc musiało mocno spuchnąć. Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu. Podeszłam do szczeliny, z której miałam widok na zieloną ścianę lasu. Było strasznie zimno, a trawę pokrywały krople rosy.
- Widzę, że nasza księżniczka wstała!- usłyszałam za sobą donośny męski głos.
Odwróciłam się o 180 stopni i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W ciemnym kącie ujrzałam postać siedzącą na fotelu.
- Nie księżniczkuj mi tu!- wypaliłam przymrużając oczy.
Postać wyłoniła się z ciemności ukazując przystojnego, młodego chłopaka. Zmierzyłam go wzrokiem i prychnęłam pod nosem.
- Bądź miła. Nie jesteś u siebie.
- Wywalisz mnie za złe zachowanie? Bardzo chętnie!- krzyknęłam rozwścieczona.
Chłopak złapał mnie za koszulkę i przyparł do ściany.- Grzecznie!- wysyczał przez zęby.
Przełknęłam ślinę. Tego się nie spodziewałam. Brunet złapał mnie za zdrową rękę i popchnął na łóżko. Moje ciało padło na materac jak szmaciana lalka. Syknęłam z bólu. Czułam jak prawe ramię rozrywa nieprzyjemne gorąco.
- Słuchaj co mówię a dłużej pożyjesz.
Spojrzałam na niego z pogardą i wywróciłam oczami.- Umiem sobie radzić.
- Właśnie widzę.
- Co Cię to w ogóle obchodzi?! Porwaliście mnie.
- Oni porwali... Na mnie nie patrz.- uniósł ręce w geście obronnym i usiadł obok mnie.- Pokaż.
- Cco?
- No ramię... Spuchło trochę.- Nim zdążyłam cokolwiek zrobić rozerwał rękaw mojej koszuli i zaczął się przyglądać obolałej ręce.- Będę musiał Ci je nastawić.
- Zwariowałeś? Lekarz z Ciebie żaden! Nie dotykaj mnie!- warknęłam.
- Na 3!- złapał moją rękę i spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
Po moim ciele przebiegły ciarki.
- Jeden... Dwa...- trzask.
- Ała! Miało być na 3!- wrzasnęłam.
- Ale jak bym doliczył do 3 to zaczęłabyś się drzeć zanim bym nastawił!
- Jesteś niemożliwy! Z kim ja tu wylądowałam?!
- Tom! Miło mi księżniczko!- chłopak wyciągnął do mnie rękę, widząc jednak moje zniesmaczenie speszony zabrał dłoń.- Okej...
- Chyba nie myślisz, że będę Twoją "kumpelą z piwnicy"?- zawołałam robiąc cudzysłów w powietrzu.
Brunet podrapał się po karku i wstał.- Powinnaś coś zjeść!- rzucił wspinając się po schodach.
*Skailer*
- Przestań tak łazić i weź coś wymyśl!
- Ja mam coś wymyślić! Kurde! Irwin rusz głową! Bo to chyba Tobie zwinęli laskę sprzed nosa!- wrzasnęłam rozwścieczona.
- Skai! Ty ich miałaś pilnować!- upomniał mnie braciszek.
Wywróciłam oczami.- No wiem... Masz rację...- jęknęłam bezradnie.
Padłam tyłkiem na fotel i podparłam głowę ręką. Niezręczną ciszę przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam niezgrabnie i powędrowałam do korytarza. Spojrzałam przez wizjer i spokojnie pociągnęłam klamkę.
- Przesyłka specjalna dla panny Skailer Johnson.- powiedział listonosz podając mi ogromny bukiet czerwonych róż.- Podpisik proszę.
Zdezorientowana spojrzałam na faceta jak na wariata i podpisałam świstek papieru a następnie trzasnęłam drzwiami. Weszłam do kuchni i wrzuciłam kwiaty do kosza na śmieci.
- No proszę, proszę! Ktoś tu ma cichego wielbiciela!
Wykrzywiłam się widząc jak Marc wyciąga róże z kubła i wkłada do największego słoika jaki znalazł w szafce kuchennej. Do pomieszczenia wkroczył Ashton. Zmarszczył brwi i wyjął malutką kopertę ukrytą między łebkami kwiatów.
- Nie ładnie tak wyrzucać prezent.
- Wypchaj się człowieku.
Wyrwałam małą karteczkę z rąk chłopaków i wyjęłam liścik. Otworzyłam go ale był pusty. Zmarszczyłam brwi.
- Pusty!
- Coś Ci wypadło.- usłyszałam głos brata.
Spojrzałam na niego. Podał mi pęk ciemnych włosów.
- Co to?- zaśmiał się Ashton.- Masz naprawdę dziwnych znajomych.
Przyjrzałam się ciemnemu loczkowi w mojej dłoni.
- Skailer? Okej?- zapytał zbity z tropu Irwin.
Spojrzałam na niego nabierając przy tym dużo powietrza. Chłopak wyrwał mi przedmiot z rąk i obejrzał go dokładnie. Spojrzeliśmy na siebie niepewnie.
- HOOD!- zawołaliśmy zgrani.
***
No dobra. PRZEPRASZAM!
Postaram się poprawić. Wiem, że to beznadzieja ale miałam mega problemy z weną. Nie chciałam pisać na siłę bo bym zepsuła :'(
I chyba trochę krótki mi wyszedł. Mam nadzieję, że nadal mnie lubicie...
Krótki, ale ciekawy. Caluma też porwali czy może tak okazał jej sympatie xDD. Dobra czekma na kolejny :))) http://www.thirteen-objectives.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHooda też porwali?? O kurczę robi się coraz ciekawiej i nie martw się, że krótki bo bardzo fajny i cieszę się że w ogóle coś wstawiłaś *.* Pozdrawiam i czekam na więcej *.*
OdpowiedzUsuńSuper. :)
OdpowiedzUsuńWOO! Dzieje się :3
OdpowiedzUsuń